Władze Bułgarii przestrzegły we wtorek, że wstrzymanie dostaw rosyjskiego gazu może się odbić na obywatelach i przedsiębiorstwach. Trwają jednocześnie przygotowania do wstrzymania produkcji i wprowadzenia drastycznego ograniczenia zużycia gazu przez ciepłownie.
Premier Sergej Staniszew po naradzie sztabu kryzysowego powiedział, że użytkownikom przemysłowym i obywatelom nie można obiecać, iż nie odczują skutków wstrzymania dostaw. Podkreślił, że priorytetem powinno być zagwarantowanie ciepła w szpitalach, przedszkolach i szkołach.
Obecnie Bułgaria dysponuje rezerwami wynoszącymi 570 mln metrów sześciennych gazu, co zaspokoi potrzeby przez około miesiąc.
- Bułgaria stała się zakładnikiem w sporze między Rosją i Ukrainą. Nie została uprzedzona o wstrzymaniu dostaw. Zawiadomiliśmy UE. Dążymy do wspólnych działań z naszymi partnerami i do wywierania wspólnie nacisku politycznego w celu znormalizowania sytuacji - powiedział premier.
Staniszew przypomniał, że obecny kryzys wskazuje na konieczność jak najszybszego zagwarantowania alternatywnych źródeł energii. - Popieramy projekty Nabucco i South Stream, które taką alternatywę zagwarantują - dodał.
Szef bułgarskiej spółki gazowej Bulgargaz Dymitar Gogow zapowiedział, że zaskarży do sądu dostawcę gazu, czyli Gazprom, lecz dopiero po zażegnaniu obecnego kryzysu.
Nad ranem czasu polskiego na ukraińsko-rumuńskiej granicy całkowicie wstrzymano dostawy rosyjskiego gazu dla spółki Bulgargaz, która przesyła surowiec dalej do krajów bałkańskich - poinformowało bułgarskie Ministerstwo Gospodarki i Energetyki.
Wstrzymane zostały całkowicie dostawy gazu dla Bułgarii, Grecji i Macedonii, a także Turcji, otrzymującej gaz przez Bułgarię.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Kryzys gazowy w Bułgarii