Rynek gazu powstaje powoli, a jego budowa nie będzie łatwa - do takich wniosków doszli paneliści sesji tematycznej V Europejskiego Kongresu Gospodarczego "Rynek gazu - w drodze ku liberalizacji".
- Konieczna jest dalsza rozbudowa infrastruktury. Są możliwości w Lasowie, interkonektor w Cieszynie. Mamy także wirtualny rewers na Jamale. Potrzeba zamontowania dodatkowych tłoczni, aby można było przesyłać gaz na mocach ciągłych (obecnie przerywane). Nadzieje daje także terminal LNG – wymieniał Caliński. Jednak jak podkreślił, to nie koniec.
- Drugi konieczny element to rynek hurtowy. Bez rynku hurtowego rynek detaliczny nie będzie się rozwijał. Ważna jest kwestia obliga giełdowego, kto będzie animatorem? Bez wprowadzenia obliga i zmotywowania do animacji rynku nie będzie on działał. W całej sprawie rodzi się także pytanie klienta, co stanie się z nim po zmianie dostawcy? Czy gaz do mnie dopłynie? Kluczowe jest więc bezpieczeństwo dostaw. Z tym wiąże się świadomość, że sprzedawcę można zmieniać – dodał szef Duonu.
Także według prezesa Izby Gospodarczej Gazownictwa Mirosława Dobruta kluczową kwestią są te dotyczące infrastruktury. – Podkreślę jeszcze raz wagę rozbudowy infrastruktury. Potrzeba jeszcze 3-4 lat. Jeśli program rozbudowy gazociągu się ziści to mapa gazociągów w Polsce będzie inaczej wyglądała. Obecnie mamy zbyt dużo wąskich gardeł – podkreślił Mirosław Dobrut , prezes Izby Gospodarczej Gazownictwa.
Jego zdaniem wciąż głównym graczem będzie PGNiG, obciążone kontraktami długoterminowymi, które ma ponad 90 proc. udział w rynku.
Skąd dodatkowy gaz dla Polski? Jak przyznał Mirosław Dobrut, Polska nie potrzebuje więcej gazu z Rosji? - Jednak kolejne gazociągi nawet z kierunku wschodniego zwiększą możliwości techniczne – dodał Dobrut.
Według Pawła Kamińskiego, prezes zarządu, EGESA Grupa Energetyczna jest jeszcze wiele do zrobienie. Wiele czynników przeszkadza w rozwoju rynku.
- Dodatkowe rurociągi to jedno, ale najważniejsze to równy dostęp i prawdziwe TPA. My jesteśmy małym rynkiem patrząc globalnie. EGESA sprzedaje 0,5 mld m3 gazu klientom w Polsce. Jednak to trudne biorąc pod uwagę posiadanie tylko mocy przerywanych – tłumaczył Kamiński.
Problemem są także ceny gazu. - Mamy 160 umów zawartych z przedsiębiorcami. Kolejne trzy tysiące moglibyśmy zawrzeć z klientami indywidualnym, ale w taryfach od W1 do W4 nie ma sensu, jeśli cena w taryfie jest niższa o około 14 groszy od cen hurtowych. To po co taka umowa? Czy mogą wejść do nas zagraniczni partnerzy? Raczej nie, bo u nas jest zbyt tanio – skarżył się szef EGESY.
Rozmówcy nie byli zaskoczeni, że PGNiG w sferze uwolnienia rynku działa dość opieszale.
- PGNiG jest monopolistą, jego psim obowiązkiem jest bronić swego rynku i zdobywać klientów. Raczej władza jest winna tej sytuacji, bo nie ma chyba pomysłu na to co zrobić z rynkiem. Do dzisiaj nie rozumiem, żeby cena hurtowa wyższa od detalicznej. Finansowanie skrośne? – zastanawiał się Jacek Kwiatkowski, przedstawiciel, VNG AG w Polsce
Czy konkurencja jest możliwa w sytuacji monopolu?
- Strategia rządu polega na tym, że rynek sam się ma rozwijać. Pewnie potrwa to 10-20 lat – podsumował Kwiatkowski.
Jak dodał sprawie rynku gazu nie służy brak spójnego prawa. - Nawet najgłupsze prawo jest lepsze niż permanentnie mieszanie i zmiany. My przedsiębiorcy damy sobie radę, ale sytuacji nie mamy łatwej – podkreślił Kwiatkowski.
Kwestie braku prawa podniosła także Karolina Siedlik, partner CMS Cameron McKenna
- Klienci nie skarzą się na prawo, ale na ciągłe zmiany, niepewności . Obecnej regulacji dużo nie brakuje. Jak się zadeklaruje utworzenie rynku to nie znaczy, że rynek powstanie – podkreśliła prawniczka.
Jej zdaniem wszystko udałoby się zrobić, potrzebna jest wola. – Wciąż brakuje ustawy korytarzowej, brakuje ustawy dotyczącej taryfikacji sieci. To że nie ma zbyt wielu chętnych na budowę kolejnych składowych rynku to brak pewności nie tylko dostaw ale i ceny. Są projekty. Ale pewność ceny potrzebna jest na 10-15 lat. Tymczasem występuje problem fizycznej pewności dostaw – podkreśliła mecenas.
Według Ireneusza Łazora, prezesa zarządu Towarowej Giełdy Energii sporo udało się zrobić.
- W końcu na Towarowej Giełdzie Energii udało się uruchomić parkiet gazu. Było to możliwe przy silnej współpracy z URE, Ministerstwem Skarbu jak również Ministerstwem Gospodarki. Jednak chodzi o coś więcej. TGE nie tworzy parkietu gazu dla pieniędzy, chodzi o zbudowanie rynku. Naszym celem jest zbudowanie regionalnego rynku energii w krajach Grupy Wyszehradzkiej, a tego bez infrastruktury się nie da – podkreślił prezes Łazor.
Ciekawy pogląd na kwestie rynku gazu miał Witold Szczypiński, wiceprezes zarządu Grupy Azoty.
- Obecnie zajmujemy 17 proc. rynku. Ze zużyciem 2,3 mld m3 gazu rocznie powinniśmy mieć siłę przetargową. Tym bardziej, że dla nas 30-33 proc. kosztów wytwarzania to właśnie gaz. Naszym celem jest zniwelować różnice w porównaniu z rynkiem europejskim. Tak aby optymalizować koszt. Nasze oszczędności z tytułu wspólnych zakupów to kwota rzędu kilkunastu-kilkudziesięciu mln złotych. W kontrakcie długoterminowym chcemy się oprzeć na PGNiG. Kluczem jest infrastruktura – podkreślił wiceprezes Szczypiński.
Dariusz Malinowski