Moskwa pozbawiła Shella kontroli nad gigantycznymi złożami gazu na Sachalinie, które koncern dostał od Borysa Jelcyna, ale teraz, może dopuścić brytyjsko-holenderską firmę do inwestycji w złoża na Jamale. Warunki przedstawi Putin.
Brytyjsko-holenderski potentat naftowy zaproponował Moskwie współpracę przy eksploatacji gigantycznych złóż gazu na Półwyspie Jamalskim. Chodzi o inwestycje kluczowe dla przyszłości Gazpromu, który jedną trzecią rezerw gazu ma właśnie na Jamale. Z tamtejszych pól, Rosja chce czerpać do 250 mld m sześc. gazu rocznie - prawie połowę obecnego wydobycia Gazpromu.
Rosyjski minister energetyki, Wiktor Christienko ocenił inwestycje w jamalskie złoża na kwotę 162 mld USD, pisze za Reutersem, Gazeta Wyborcza.
Oferta Shella wygląda zaskakująco, bo pod koniec zeszłego roku koncern musiał odstąpić Gazpromowi kontrolę nad gigantycznymi złożami gazu na Sachalinie. Moskwa zablokowała ich eksploatację pod pretekstem naruszeń przepisów ekologicznych. W gruncie rzeczy chodziło o odzyskanie kontroli nad złożami, do których pełne prawa zagraniczni inwestorzy dostali podczas kadencji Borysa Jelcyna. I chociaż za Putina Rosja nie chce się dzielić złożami, to wciąż potrzebuje przecież nowoczesnych technologii z Zachodu.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Shell a inwestycje w jamalskie złoża