Powstała największa na świecie firma wydobywająca ropę i gaz z morza - koncern utworzony z połączenia dwóch narodowych norweskich potentatów - Statoil i Norsk Hydro, którego wartość szacuje się na około 90 miliardów dolarów
Tym bardziej że zaczynają się wyczerpywać zasoby na Morzu Północnym. Dlatego zdecydowano, że do Statoilu przyłączona zostanie część koncernu Norsk Hydro - ta związana z przemysłem naftowo-gazowym. Samodzielność zachowa Norsk - jako potentat na światowym rynku aluminium.
Dzięki fuzji Statoil Hydro stanie się w Europie czwartym co do wielkości koncernem w branży naftowo-gazowej; liderzy to Royal Dutch Shell, BP i francuski Total - czytamy w dzienniku.
Norweski potentat działa w 40 krajach. Po fuzji możliwości produkcji ropy szacuje się na 1,9 milionów baryłek dziennie, a wspólne rezerwy to 6,3 miliardów baryłek. Norwegowie wydobywają ropę i gaz między innymi w Afryce Zachodniej (Angola) i Północnej (Nigeria, Libia, Egipt). Poza tym firma będzie jednym z najważniejszych inwestorów w rejonie Zatoki Meksykańskiej, gdzie ma wiele koncesji na eksploatację złóż surowców. Działa także w Stanach Zjednoczonych (jako udziałowiec terminalu gazu skroplonego w pobliżu Baltimore), a nawet w Brazylii.
Doświadczenie norweskich firm, zwłaszcza w wydobyciu surowców na morzu, ma szczególne znaczenie - co podkreślają eksperci - gdy wiele zasobów zalega właśnie pod dnem morskim, i to w wyjątkowo trudnych warunkach, na przykład w Arktyce.
Statoil odniósł już pierwszy sukces, uruchamiając produkcję na Morzu Barentsa ze złoża Snoehvit. Przedsięwzięcie to, warte około 10 mld dolarów, pozwala wydobywać rocznie 5,7 mld metrów sześciennych gazu, który w postaci skroplonej (LNG) będzie docierał do odbiorców.
Dwa tygodnie temu Norwegowie rozpoczęli produkcję LNG ze Snoehvit. Tym samym udowodnili Rosjanom, którzy na Morzu Barentsa także chcą eksploatować złoża (Sztokmana), że to właśnie norweskie koncerny powinny im w tym pomóc. Rosyjski Gazprom wybrał na partnera w tym projekcie francuski koncern Total - podaje "Rz".
Statoil w Polsce znany jest przede wszystkim jako właściciel sieci stacji paliwowych. W grupie zagranicznych koncernów zajmuje pod względem wielkości sieci trzecie miejsce (po Shellu i BP). Norwegowie na tym rynku dominują w Skandynawii i mają też swoje stacje w państwach bałtyckich oraz Rosji.
Z nieoficjalnych informacji "Rz" wynika, że w każdym z tych krajów stacje będą nadal działały pod marką Statoil. Od dziś na giełdzie w Oslo notowana jest spółka Statoil Hydro.
Dotychczasowi udziałowcy Statoilu posiadają 67,3 procent nowej firmy, a akcjonariusze Hydro resztę. Wymianę akcji spółek zorganizowano tak, że ci ostatni otrzymali za każdy walor Hydro 0,86 akcji nowego koncernu.
Państwo norweskie pozostaje głównym udziałowcem Statoil Hydro, mając 62,5 proc. pakiet jego akcji. Koncern po fuzji zatrudnia 31 tys. osób (w tym 5 tysięcy z Hydro) - wylicza "Rzeczopospolita".
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Statoil i Norsk Hydro połączone