XVI Europejski Kongres Gospodarczy

Transform today, change tomorrow. Transformacja dla przyszłości.

7-9 MAJA 2024 • MIĘDZYNARODOWE CENTRUM KONGRESOWE W KATOWICACH

  • 18 dni
  • 21 godz
  • 12 min
  • 31 sek

Trudna gazyfikacja małych gmin. Wójt Koszęcina: Tu przemawia czysta ekonomia

– Problem z zachęceniem ludzi do gazyfikacji polega m.in. na tym, że trudno o pełną informację dotyczącą kosztów przyłącza i samego gazu. Wiąże się to z tym, że jedna firma buduje gazociąg, a inna gaz sprzedaje – uważa Zbigniew Seniów, wójt gminy Koszęcin.
  • Władze liczącej około 11 tys. mieszkańców gminy Koszęcin dążą do gazyfikacji. Jak na razie problemem jest zachęcenie większej liczby mieszkańców do deklaracji o przyłączeniu się do sieci.
  • Gmina zmaga się także z bieżącymi problemami. Na początku lipca sanepid ogłosił, że woda w kilku miejscowościach nie nadaje się do picia. Czy winne były przepisy? Czy ktoś za to odpowie? 
  • Wójt Zbigniew Seniów podsumowuje także swoją trudną kadencję, która trwa dopiero dwa lata. Władzę przejął po zmarłym poprzedniku, śp. Grzegorzu Ziaji. – Wiele inwestycji udałoby się wykonać wcześniej, gdyby nie polska "papierologia" – uważa Zbigniew Seniów.

O gminie Koszęcin głośno było ostatnio z powodu wody, która okazała się niezdatna do picia po tym jak została przebadana pod kątem zmienionych przepisów. Czy ktoś nie dopilnował tego, żeby dostosować jej jakość do rozporządzenia?


Zbigniew Seniów, wójt gminy Koszęcin (fot. facebook.com/gmina Koszęcin)
Zbigniew Seniów, wójt gminy Koszęcin (fot. facebook.com/gmina Koszęcin)

Zbigniew Seniów, wójt gminy Koszęcin: Za wcześnie na szukanie winnych. Jestem w stałym kontakcie z przedstawicielami firmy Eko-San, która dostarcza wodę do naszego terenu. Oczywiście, że to dostawca ponosi odpowiedzialność za jakość wody, ale my jako urząd gminy również nie możemy od tego umyć rąk. Daleki jestem od ogłaszania, że już zrywamy umowę.

Badania są przeprowadzane zgodnie z obowiązującym prawem. Dziś (16 lipca - przyp. red.) dostałem informację, że jakość wody jest o 50 proc. lepsza, niż była w dniu ogłoszenia niezdatności do spożywania (12 lipca). Tłumaczono mi, że stan wody pogorszył się m.in. dlatego, że w ostatnim czasie zwiększył się jej pobór. Wynika to z obecnej pory roku. Ludzie podlewają ogródki, myją samochody czy po prostu więcej piją. Do tej pory nie mieliśmy negatywnych sygnałów, ale związki, które zaszkodziły wodzie w naszej gminie, ujawniają się właśnie podczas zwiększonego poboru.

Czyli nie zamierza pan pociągnąć dostawcy wody do odpowiedzialności?

- Aby wyciągnąć konsekwencje, musimy mieć ku temu powody "na papierze”. Zatem najpierw zweryfikujemy wyjaśnienia, które wkrótce powinniśmy otrzymać od Eko-Sanu, a następnie zapadnie decyzja o podjęciu kolejnych kroków.

Gmina Koszęcin jest jedną z kilkuset gmin w Polsce, które przymierzają się do gazyfikacji. Na spotkania w tej sprawie chodziło dużo ludzi.

- Pod tym kątem rzeczywiście można powiedzieć, że temat budzi spore zainteresowanie, ale z drugiej strony mieszkańcy złożyli tylko 230 ankiet o deklaracji podłączenia się do sieci. To niewiele.

Podczas rozmów z dyrektorem Polskiej Spółki Gazownictwa słyszę, że w innych gminach jest lepiej. Liczba zgłoszeń waha się między 500 a 750, i że te gminy będą miały pierwszeństwo. Tu przemawia czysta ekonomia. Należy rozumieć, że jeśli ktoś inwestuje, to oczekuje szybkiego zwrotu poniesionych kosztów. Zostaliśmy jednak zakwalifikowani do gazyfikacji na IV kwartał 2021 r.

Skąd wątpliwości u mieszkańców?

- Na to ma wpływ wiele kwestii. Weźmy chociażby to, że z mieszkańcami spotykali się przedstawiciele PSG, a grupa tylko zbuduje gazociąg. Gaz będzie sprzedawał kto inny. Stąd nie było odpowiedzi na tak zasadnicze pytania, jak ceny gazu.

Kolejna kwestia to wątpliwości mieszkańców, jeśli chodzi o koszty dopasowania domów do instalacji gazowej. To nie tylko przyłącze i piec. Instalacja w budynku również musi być dopasowana do gazu. Dlatego nasz urząd chce zorganizować kolejne spotkanie, gdzie zaprosimy nie tylko przedstawicieli PSG. Chcemy, aby z mieszkańcami spotkał się także sprzedawca gazu oraz technolog i projektant, którzy będą w stanie odpowiedzieć na pytana dotyczące kosztów podłączenia do pojedynczych domów. Mieszkańcy muszą mieć pełną informację, zanim podejmą ostateczną decyzję.

Czytaj też: Rozbudowa sieci gazowniczej: Spółka i gminy mówią o ekologii, mieszkańcy pytają o koszty

Zakłada pan ewentualne zachęty dla odbiorców indywidualnych? Na przykład dopłaty do wymiany kotłów?

- Cały czas mamy Program Ograniczania Niskiej Emisji i na pewno będziemy chcieli z niego nadal korzystać. Ponadto mogę zagwarantować, że jeśli tylko gaz zostanie doprowadzony do Koszęcina, podłączymy do instalacji wszystkie gminne instytucje – oczywiście tylko te, które już są ocieplone.
Poza tym, gazyfikacja to kwestia kilku dobrych lat. Na pewno, jeśli tylko pojawi się inny program, z którego będzie można korzystać, mieszkańcy gminy będą mogli liczyć na dopłaty.

Pana kadencja trwa dwa lata. Przejął pan stanowisko po zmarłym poprzedniku. Czy były to udane lata i zamierza się pan ubiegać o reelekcję?

- Jeśli powiedziało się "A", to trzeba także powiedzieć "B". Nie po to startowałem w połowie kadencji, żeby teraz powiedzieć, że już wystarczy. Przez 2 lata można otworzyć pewną perspektywę, ale niektórych kwestii nie da się zrealizować, m.in. przez "papierologię", która bywa zmorą samorządów.

Przykładem może być chodnik, który od dawna chcemy zbudować przy jednej z dróg wojewódzkich. Samorząd województwa ma swoje procedury, a my pewnych kwestii nie możemy przeskoczyć. Nawet jeśli chcemy realizować jakieś zadanie sami, nie możemy tego robić bez zgody województwa.

Rozpoczęcie kadencji mając w perspektywie tylko dwa lata jest trudniejsze?

- Z pewnych względów tak. Po pierwsze, na 2016 r. już był przygotowany budżet, czyli musiałem realizować to, co było w nim zapisane. Zatem z tych dwóch lat już jeden rok został "zdjęty". Nie mogłem jednak zrobić inaczej. Deklaracje ustne to jedno, ale jeśli pewne inwestycje są zapisane "na papierze", należy traktować je jak święte.

Dopiero od 2017 r. można powiedzieć, że realizuję swój budżet. Choć też z wyjątkami, czyli inwestycjami planowanymi od wielu lat, których z jakichś powodów nie udało się realizować. Przykładem jest jedna z ulic, której nie mogliśmy wyremontować, bo należała do PKP. Walczyłem z tym nie tylko ja, ale i poprzedni wójtowie. Nie będę się bawił w skromność, bo rozmowy trwały latami, a dopiero niedawno udało się dopiąć pewne sprawy na wysokim szczeblu. Ale tu znów wraca kwestia wspomnianej "papierologii" w naszym kraju.

Nie przegap najważniejszych wiadomościObserwuj nas w Google NewsObserwuj nas w Google News

Logowanie

Dla subskrybentów naszych usług (Strefa Premium, newslettery) oraz uczestników konferencji ogranizowanych przez Grupę PTWP

Nie pamiętasz hasła?

Nie masz jeszcze konta? Kliknij i zarejestruj się teraz!