Gazociąg bałtycki może nie powstać, jeśli zachodni politycy nie złamią oporu państw leżących nad Bałtykiem - zagroził minister energetyki Rosji Wiktor Christienko w dzienniku "Financial Times Deutschland". Także w przedwtborczej Polsce dyskusja o tym, czy podłączyć nasz kraj czy nie do bałtyckiej rury, jest gorąca.
PiS w swoim programie stwierdza, że "twardo i jednoznacznie sprzeciwialiśmy się na forum międzynarodowym budowie Gazociągu Północnego [inna nazwa rury Nord Stream]". I faktycznie, rząd Polski przysporzył problemów Nord Stream, wskazując rosyjsko-niemieckiej spółce dyplomatyczne faux pas.
Nord Stream chciał przeprowadzić rurę na południe od Bornholmu, przez wody, o które Polska i Dania prowadzą spór od 30 lat. Jednak Nord Stream uznał, że są to wody tylko Danii. Kiedy nasz rząd zwrócił na to uwagę, sugerując przyznanie Polsce takich samych praw do oceny projektu, jakie ma Dania, rosyjsko-niemiecka spółka najpierw nabrała wody w usta, a potem przeniosła trasę rury na północ od Bornholmu i na wody Szwecji - przypomina dziennik.
- Jesteśmy przeciwni gazociągowi, ale nie należy ograniczać się tylko do krytyki. Polska ma dogodne położenie tranzytowe i mogłaby zaproponować trasy dla gazociągów z Azji do Europy Zachodniej - tak stanowisko PSL przedstawia rzecznik tej partii Janusz Piechociński.
- To sprawa, która budzi w Polsce troskę i niepokój, ponieważ została postanowiona między Rosją i Niemcami ponad naszymi głowami - krytykował Nord Stream dwa lata temu prezydent Aleksander Kwaśniewski. Teraz LiD, któremu patronuje były prezydent, nie mówi rurze "nie". Lider LiD Marek Borowski podczas debaty w "Gazecie" wskazywał możliwość budowy odnogi Nord Stream do Polski
Sprzecznie wypowiada się PO. W ostatni piątek agencja Interfax Central Europe cytowała posła PO Andrzeja Czyżewskiego, mówiącego, że Polska powinna rozważać przystąpienie do Nord Stream i co najmniej budowę odnogi tej rury. Wiceprzewodniczący PO Bronisław Komorowski zaprzeczał: - Platforma uznawała i uznaje budowę gazociągu za szkodliwą dla interesów Polski, a co za tym idzie, nie planowała i nie planuje negocjowania polskiego udziału w tym przedsięwzięciu.
Zniuansowane stanowisko przedstawia Adam Szejnfeld, jeden z głównych ekspertów gospodarczych PO. Jego zdaniem budowa Nord Stream narusza polskie interesy i ideę europejską prowadzenia wspólnie uzgodnionych projektów, a także "bardzo utrudnia" budowę drugiej nitki gazociągu jamalskiego przez Polskę i wiąże się z ryzykiem szkód ekologicznych na Bałtyku - czytamy w "GW".
- Ale nie zawsze można obronić swoje stanowisko i wtedy trzeba się starać obrócić niekorzystną sytuację na własną korzyść - stwierdził Szejnfeld. Ale jak to zrobić, nie ujawnił.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Wyborczy kłopot z Gazociągiem Północnym