Uniezależnienie Polski od dostaw z Rosji opóźnia się. PGNiG chce mieć rurociąg do Niemiec i tam kupować gaz rosyjski, tyle że droższy. A bez niego w 2010 r. zabraknie nam surowca
Inwestycja – w opinii szefów PGNiG – jest niezbędna. Jeśli nie powstanie, to w 2010 r. Polsce może zabraknąć gazu. Okazało się bowiem, że projekty budowy gazociągu do Danii i terminalu gazu skroplonego w Świnoujściu są opóźnione. Żaden z nich nie powstanie do 2010 r., a wtedy wygasa kontrakt z kontrolowaną przez Gazprom spółką RosUkr-Energo. Zarząd PGNiG postanowił więc szukać dostawców za naszą zachodnią granicą. I to nie zważając na fakt, że będą mogli oni zaoferować jedynie rosyjski gaz, a w dodatku po wyższej cenie niż ta, którą określiliśmy w umowie z RosUkrEnergo i w wieloletnim kontrakcie z samym Gazpromem. Zarząd PGNiG uznał jednak, że to lepsze rozwiązanie niż uleganie żądaniom Rosjan.
Poprzednie władze PGNiG jesienią 2006 r. musiały się zgodzić na warunki Gazpromu, który pozwolił RosUkrEnergo zawrzeć umowę z naszą firmą dopiero wtedy, gdy ta zgodziła się na zmianę wzoru cenowego w wieloletnim kontrakcie z Gazpromem. Opłaty za importowany gaz wzrosły o 10 proc. Sytuacja może się powtórzyć za rok - czytamy w "Rzeczpospolitej".
Polska przez ostatnie dziesięć lat broniła się przed budową połączeń z Niemcami, bo inna była strategia dywersyfikacyjna.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Zmiana strategii w PGNiG