Po kolejnym gazowym konflikcie z Kijowem rosyjski koncern zapewnił sobie na Ukrainie bardzo korzystne warunki do robienia interesów
W piątek premier Julia Tymoszenko ogłaszała, że negocjacje z Gazpromem to jej sukces. Jednak tekst umowy opublikował kijowski dziennik "Ekonomiczeskaja Prawda", wskazując, że Tymoszenko przemilcza niewygodne fakty.
Od marca - tak jak chciała - z handlu hurtowego gazem na Ukrainie wyrugowana zostanie spółka-córka RosUkrEnergo, spółki, która w połowie należy do Gazpromu, a w połowie do ukraińskich przedsiębiorców. Jedynym hurtownikiem będzie państwowy Naftohaz. Ale Rosjanie dostaną sowite odszkodowanie za usunięcie pośrednika.
Gazprom będzie mógł bezpośrednio sprzedawać wybranym przez siebie zakładom przemysłowym co najmniej 7,5 mld m sześc. gazu rocznie. To ponad 10 proc. ukraińskiego rynku. Jeszcze kilka dni wcześniej Tymoszenko obstawała przy zaledwie 1,25 mld m sześc - wyjaśnia "GW".
Administracja prezydenta Wiktora Juszczenki jest zaniepokojona. - Spółka Gazpromu zacznie od dostaw 7,5 mld m sześc. gazu, potem będzie 10 mld, a potem jeszcze więcej - mówił dziennikarzom przedstawiciel sekretariatu prezydenta.
Surowiec do handlu na Ukrainie Rosjanie będą w tym roku kupować od Naftohazu, płacąc symboliczną marżę 1 centa od 1 tys. m sześc. Naftohaz zobowiązał się pomóc Gazpromowi w utworzeniu handlowej spółki.
Gazprom nie zapłaci też wyższych stawek za tranzyt gazu do Europy Zachodniej, choć jeszcze w styczniu Tymoszenko się tego domagała. Naftohaz potwierdził również, że zużył w tym roku 1,4 mld m sześc. drogiego rosyjskiego gazu - choć zaprzeczali temu najbliżsi współpracownicy pani premier - czytamy w dzienniku.
W piątek Tymoszenko sprzeciwiła się także podwyżce cen gazu, którą Naftohaz chciał wprowadzić od maja, aby pokryć wyższe koszty importu gazu. To osłabi koncern w rywalizacji z potężnym Gazpromem.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Zwycięstwo Gazpromu na Ukrainie